Ile czasu potrzebuje Kobieta, żeby się zakochać?

Witaj,
Za pewne Twoja skrzynka jest pełna maili opisujących złamane serca, w
moim przypadku jest podobnie aczkolwiek mam nadzieję, że chociaż coś
odróżnia mnie od reszty.

Mam 30 lat i różne doświadczenia z kobietami i te lepsze i te gorsze, niektórzy mnie nazywają chyba z przekory starym wygą i czasem sami przychodzą po porady w kwestii Kobiet. Do tej pory nie miałem problemów z nawiązaniem kontaktów z Kobietami i ich utrzymywania na dowolnej płaszczyźnie. Jednak zawsze jest tak, że kosa trafia na kamień. Do tej pory tkwiłem w „pustym” związku, o którym nie
warto wspominać, czekałem jedynie na bodziec z zewnątrz, żeby to
zakończyć. Zaznaczam, że nigdy nikogo nie zdradziłem i żyłem według
ogólnie przyjętych norm, bez żadnych odstępstw. Wszystko się zmieniło, gdy do mojej pracy przyszła nowa dziewczyna, młodsza aż o 7 lat. Miała w sobie to „coś” co faceci określają jako „dobry materiał na żonę” oczywiście w pozytywnym aspekcie, każdy bez wyjątku tak twierdził. Z początku temat wydawał się nie do ruszenia, żona i matka rocznego dziecka, więc podobnie jak wszyscy i ja temat odpuściłem. Byłoby
wszystko ok, gdyby nie służbowy mail, który od Niej dostałem… i tak od maila przeszliśmy na gadu, od słowa do słowa zaczęliśmy wchodzić w nasze życie prywatne. Okazało się, że wcale nie jest mężatką, a obrączkę nosi dla pozorów w dodatku jest w toksycznym związku, z którego nie potrafi się wyrwać. Na rozmowach spędzaliśmy całe dnie, było widać, że niemal na wszystkie kwestie życiowe mamy takie samo zapatrywanie.
Ona na początku zaznaczyła, że nie ma mowy o spotkaniu i że nigdy czegoś takiego
wcześniej nie robiła, ale z czasem sama zaczęła się nad tym zastanawiać, aż w końcu pękła. Spotkaliśmy się, było romantycznie i naturalnie z czasem były kolejne spotkania. Było widać przysłowiową chemię, wielogodzinne rozmowy przez telefon, odwożenie po pracy, ale wszystko bez fizyczności. Mniej więcej po 1,5 miesiącu, oznajmiła mi, że odeszła od swojego faceta, wyprowadziła się. W związku z tym, że była wolna po kilku dniach sama zaczęła wywierać presję na mnie, żebym rozstał się
z swoją kobietą, wyraźnie jej na tym zależało, chciała przejść do fizyczności. To wszystko omawiała z naszą wspólną przyjaciółką. Rzeczywiście rozstałem się, ale pech chciał, że nie mogliśmy się z przyczyn niezależnych spotykać i w pewnym momencie powiedziała, że nie ma już motylków w brzuszku i nie mam robić sobie nadziei na cokolwiek.
Pomyślałem luz zdarza się, jeszcze nie trafiło mnie tak bardzo, żebym cierpiał, ale chciałem się przekonać czy rzeczywiście odpuściła. Po kilku dniach nieodzywania się, zaproponowałem Jej, że odwiozę Ją do domu. I pękła, przed wyjściem z samochodu mnie pocałowała,a po tym wszystko toczyło się już lawinowo. Kolejne spotkania szliśmy co raz dalej, co jakiś czas mówiła, że nie wie co się z Nią dzieje, że nigdy
nie była taka szczęśliwa, ale co jakiś czas się powstrzymywała jakby bała się zaangażowania, to wszystko trwało jakieś trzy tygodnie. Widziałem, po Niej jaka jest szczęśliwa, żadna kobieta nie reagowała tak na mój dotyk, widziałem w Jej oczach błysk i pełnię szczęścia.
Poznała nawet moją rodzinę, na własną prośbę. Mieliśmy też plany na wspólne
zamieszkanie, ze względu na to że się wkrótce przeprowadzam do nowego mieszkania. Wszystko szło w jak najlepszym kierunku przestaliśmy
rozmawiać już przeszłości bo tematy moich eks wyraźnie ją drażniły.

Któregoś dnia mieliśmy małą sprzeczkę o jakiś banał, byłem trochę zazdrosny o kolegę z pracy. Następnego dnia coś w Niej pękło,odwołała wszystkie plany weekendowe, bez podania przyczyn. Rzekomo wyjechała na weekend do rodzinnego miasta, zgodnie z panującymi zasadami zostawiałem ją samej sobie żeby wszystko przemyślała. W poniedziałek po weekendzie zadzwoniłem, rozmowa była ciężka, mówiła że nie wie co z tym wszystkim że chyba za szybko wchodzi w nowy związek po toksycznym poprzednim. Mówiła od rzeczy, że przez cały weekend nie myślała o mnie, że jak miała przyjść do pracy w poniedziałek to ją odrzucało. Pytała się czy się
na Niej nie zemszczę jak się rozstaniemy. Ostatecznie niejako pod wpływem
mojej prośby ustaliliśmy, że nie będziemy razem. Wysłałem Jej
pożegnalnego smsa, też zgodnie z panującymi normami. Żadnych żali, ani błagań, ale coś mi nie dawało spokoju. W związku z tym, że nasza firma jest dosyć specyficzna i zatrudnia samych młodych ludzi, wszyscy interesuję się wszystkimi i później wychodzą z tego afery. Tym razem było podobnie, Sylwia dostała przez przypadek newsa, że już jedną osobę za romans zwolniono. Dodatkowo, jedna z „życzliwych” osób, która nie pracuje już z nami widziała nas razem i zadzwoniła do osób z firmy i
używając mega mocnych słów prosiła żeby Jej w mega wymowny sposób
dać do zrozumienia, że ma dać sobie spokój ze mną. Tak też się stało, Sylwia
dostała wiadomość do „życzliwej” koleżanki z pracy. Próbowałem to wszystko skonfrontować z Nią dwa dni później, ale wszystkiego się wyparła, dalej twierdząc, że nie umie mi odpowiedzieć co dalej i żebym nie zadawał, Jej trudnych pytań. Wspominała żeby się spotkać za jakiś czas, mimo że wcześniej absolutnie to wykluczała. Więc grzecznie powiedziałem, że bez sensu, żebym żył jakąś nadzieją i że jeśli zmieni zdanie co do nas nich się odezwie w ciągu 24h. Nie zmieniła zdania. W
dniu w którym oznajmiła, że jedzie do rodziny pod wpływem emocji
napisałem maila do naszej wspólnej koleżanki. Z prośbą o wsparcie,żeby
wstawiła się za mną u Sylwi, że nie rozumiem Jej zachowania. Obiecała,że
postara się pomóc. Gdy wydawało mi się, że temat już umilkł, Sylwia przyszła któregoś dnia rano z wydrukowanym mailem i zapytaniem, co to jest. Odpowiedziałem grzecznie, że teraz już nic, że to miło znaczenie jak to pisałem a teraz skoro nie jesteśmy razem to nie ma żadnego. Z resztą w samym mailu oprócz tego, jak mi na niej zależy i prośby o wstawiennictwo nie było nic więcej. Ponadto Sylwia stwierdziła, że zaczęła wierzyć naszej wspólnej koleżance, że być może coś jest we
mnie, skoro opisuje mnie w takich superlatywach, ale teraz to chyba pozostaje
bez znaczenia. Rozmowa z face to face przeniosła się na gadu. Sylwia
była pełna agresji i żalu, ale nie o mail. Starała się zadać jakieś pytania, nawiązywać dialog, ale ja po tym wszystkim już nie chciałem, pisałem grzecznie, że nie mam czasu, że mam dużo pracy, a ona mi wmawiała, że zachowuję się jak dziecko, że skoro się rozstaliśmy to nie znaczy, że nie możemy rozmawiać. Na koniec z wyrzutem napisała, że może w ogóle zakończymy naszą znajomość i że wystarczy że napiszę
symboliczne „pa”, ale ja na to nic nie odpisałem. Dwa dni później z kapelusza
poruszyła jakiś błachy temat prezentu dla dziecka, więc znowu byłem grzeczny na gadu, ale bez przesady. Na koniec dnia (piątek) zostawiła sobie opis „plany weekendowe:niegrzeczna dziewczynka :*” Mówię sobie „Ocho mam Cię” robi to specjalnie, żeby wywołać zazdrość, tym bardziej, że ja w tym samym tygodniu w poniedziałek miałem opis „dziękuję za weekend :*” mimo, że nigdy nie robiłem opisów. Dziś jest kolejny poniedziałek, przy śniadaniu w pracy wróciła rozmowa prezentu więc
zaproponowałem, że przy okazji kupię jej prezent dla dziecka o który pytała. Okazało się że ma być on dla siostrzenicy jej eks. Odmówiła pomocy. Na tą chwilę wyszła już z pracy zostawiając opis „Wersja na tydzień : Niegrzeczna dziewczynka. :*”. A ja się zastanawiam co dalej. Jestem analitykiem, co zostało udowodnione na wielu przypadkowych testach psychologicznych i stąd moja dogłębna analiza. Tak jak wspominałem na wstępie radzę sobie też z kobietami, ale nie potrafię poradzić sobie z
Sylwią. Pierwszy raz mi się coś takiego zdarza, wiem że powinienem się
zdystansować, ale przychodzą takie dni jak dziś i nie potrafię tego zrobić, na szczęście nic nie robię i nie pokazuję tego na zewnątrz.

Zastanawiam się co Nią kieruje, czy sobie odpuściła, czy była zakochana?
Czy Kobieta w tak krótkim czasie potrafi się zakochać i jednocześnie tak
szybko odkochać? 1,5 miesiąca rozmów i spotkań + 2 tygodnie
intensywnego „bycia ze sobą”, gdzie innym zajmuje to miesiące. To może
się wydawać chwilą, ale nie przy takiej intensywności. Znam się na tyle,
na Kobietach, żeby widzieć kiedy udają, a kiedy nie. Ona nie udawała, widziałem szczęście w Jej oczach. Wiem, też że jest bardzo upartą osobą, że nie odpuści, czasem aż do bólu, ale absolutnie nie potrafię zrozumieć co odwróciło Jej odczucia aż o 180 stopni. Zastanawiam się do kogo są te opisy, czy to gra pozorów, jeśli tak, to wkrótce pęknie, jeśli będę na nie dalej nieczuły. Czy może rzeczywiście chce szaleć, chociaż zapewniała mnie, że nie chce żeby Jej córka co chwilę miała innego ojca, więc nie chce mi się wierzyć, że skacze z kwiatka na kwiatek. Inna sprawa, że nie
zdążyła nikogo poznać bo to fizycznie po prostu niemożliwe upłynęło za mało czasu i patrząc też na doświadczenia z Nią wiem, że nie jest „łatwa”, co wielokrotnie zaznaczała innym współpracownikom, od razu stwierdzając, żeby sobie odpuścili. To były na prawdę burzliwe i szybkie dwa miesiące mojego życia. Jestem subiektywny w ocenie sytuacji bo przemawiają przeze mnie emocje i uczucia. Jeśli potrzebujesz więcej szczegółów daj znać, bo niektóre sytuacje mogą być niejasne. Oczywiście ostateczne pytanie brzmi co dalej, co robić? Jakie są przyczyny obecnej sytuacji. Przepraszam za być może zbyt infantylne podejście w opisie niektórych sytuacji, ale starałem się dokładnie przekazać szczegóły bez przywiązywania wagi do doboru słów. Proszę nie zostawiaj tylko tego maila bez odpowiedzi. 🙂

ODPOWIEDŹ

Ile czasu potrzebuje kobieta, żeby się zakochać, tego za pewne nikt nie wie. Zależy to przede wszystkim od niej i od faceta z którym się spotyka.
Za pewne spotkałeś kiedyś kobietę i od razu czułeś do niej jakąś miętę, a innym razem spotykałeś się z kobietą i nie było tego czegoś. Czasem też spotykamy kogoś i od razu czujemy że można mu zaufać, a kumplowi , którego znamy 5 lat nie darzymy zaufaniem. To wszystko zależy od tego czy potrafisz dostarczyć jej tego, czego ona szuka w mężczyźnie i na co reaguje.

Jaki są przyczyny obecnej sytuacji?

Myślę, że w głównej mierze jest to spowodowane jej huśtawką emocjonalną. Z jednej strony zlewa wszystkich, a mimo to ją zainteresowałeś. Kiedy ją zainteresowałeś, komuś w pracy to się nie spodobało i dał jej ostrzeżenie. Więc w trosce o swoją posadę i dziecko musiała wybrać to co ważniejsze dla niej.
Swoją drogą nikt nie ma prawa wtrącać się z firmy w wasze sprawy osobiste, jeżeli wasze relacje nie przekładają się na wyniki pracy lub działają na zły wizerunek firmy, a kontakt utrzymujecie poza firmą.
Jej huśtawka jest też spowodowana dobrem córki. Jak sam wiesz dziecko już trochę przeszło więc matka chce je chronić. Będzie teraz uważnie dobierać sobie kandydatów na partnera. Ten dobór polega między innymi na testach. Będziesz nimi zasypywany cały czas, aż ona stwierdzi, że nie jesteś kolejnym, który ją skrzywdzi.
Właśnie teraz lecą z jej strony kolejne testy typu:

  • push&pull; chce, a za chwile jakby nie chciała
  • opisy gg; wzbudzenie zazdrości
  • „odwracanie kota ogonem”
  • Co zrobić?

    Czasem lepiej nic nie robić. Pokazałeś jej że, możesz dać jej szczęście, ale to może trochę potrwać. Nie reaguj emocjonalnie na jej zachowania i testy. Traktuj to wszystko z dystansem. Możesz zagrać też jej bronią. Umów się z nią, a później nie odzywaj się i czekaj na jej krok. Jeżeli wiesz co na nią działa wykorzystuj to.
    Nie trzymaj nigdy z kobietami. Proszenie o interwencje waszej przyjaciółki nie jest dobrym pomysłem. Pamiętaj o „solidarności jajników”.
    Nie staraj się robić nic na siłę, bo to nie pomoże. Jeżeli ma wątpliwości tłumaczenie nic nie da.
    Jeżeli jesteś dobrym obserwatorem i tak jak piszesz było jej z Tobą dobrze to myślę, że na pewno tego tak nie zostawi.
    Z tym zakochaniem u kobiet to jest czasem jak na kolejce górskiej. Uczucie rośnie i rośnie (kolejka wjeżdża na górę), a później diametralnie spada. Rozmawiałem na ten temat nie raz z moimi koleżankami i to się tak po prostu dzieje. Takie chwilowe BUM.

    You can leave a response, or trackback from your own site.

    4 komentarze to “Ile czasu potrzebuje Kobieta, żeby się zakochać?”

    1. Maciej pisze:

      Jako swój komentarz dodam dopełnienie historii… Sylwia wróciła do swojego „eks”… czy zrobiłem błąd, dając za bardzo do zroumienia, że mi nie zależy, czy nie zdążyła się zakochać, czy ludzkie pomówienia wzięły górę? Tego się nie dowiem chyba nigdy. Tak czy siak nigdy do końca nie wolno dać się ponieść emocjom i uczuciom, bo można więcej stracić niż nam się wydaje.

    2. MK pisze:

      To właśnie denerwuje w sytuacji z kobietami, że nie wolno pokazać, że nam bardzo zależy. Chcesz pokazać, że ci bardzo zależy, to ta wyciągnie shotguna i strzeli ci prosto w głowę. Ja czasem tak mam, że wieczorem pannie chcę powiedzieć 'to, tamto i sramto’ a rano gdy wstaję, to damn, to nieprzemyślane. Potrafię trzymać emocje w sobie, jak jestem z nią osobiście ale w domu mi odbija.. Muszę popracować nad sobą, by nie pisać tego co myślę. ;d

    3. Kuba pisze:

      Historaj dobra ale ja to bym dawno ta babe pogoni i znalaz bym se z 3 taki nowe za kare zebylo fajnie

    4. Karol pisze:

      A ja mam inną analizę tej histori:
      1. Kobieta była mężatką i chciała sprawdzić jak to jest poromansować troszkę i robiła cię w bambuko od początku o toksycznośći i tak dalej.

      2. Kobieta była z tych co ciągnie do toksycznych mężczyzn i nie mogła się od niego uwolnić psychicznie. Miała chwile, że potrzebuje czegoś innego, ale koniec końców po jakimś czasie wraca do eks a z tobą kończy.

      W obydwu przypadku nie ma co się zastanawiać co się źle zrobiło, gdyż konieć i tak był nieunikniony – po prostu nieraz tak czasami bywa.

    Leave a Reply to MK

    Powered by WordPress | Designed by: Best SUV | Thanks to Toyota SUV, Ford SUV and Best Truck