Postanowilem ze ja również napisze po krótce swoją historie. (oczywiscie juz przeczytałem prawie wszystkie artykuly więc wiem jak bardzo sie frajerzyłem) Mógłbym pisać jak sie poznalismy, jak nam było cudownie, jakie to plany mielismy na przyszlosc, jakie imiona dzieci itp itd. Mógłbym godzinami opowiadać o wspolnych marzeniach i priorytetach. Co prawda byla to moja 1 powazniejsza milosc bo trwala prawie 4 lata.
Ważną myśle kwestią jest to że na poczatku tej znajomosci nie bylem w niej zakochany. Napewno impulsem byl pociąg fizyczny i sex. Podobal mi sie usmiech, nosek i takie szczegoly. Ale prawdziwa MILOSC przyszla z czasem. I wtedy zacząłem TONĄĆ. Co mam na mysli ? Dopoki żylem swoim zyciem i bylem sobą, bylem wolny i dopiero ja ją zapraszalem do swojego zycia, nasz zwiazek byl zdrowy. JA BYLEM ZDROWY ! jednak z czasem i ja sie zakochalem i tu moja zguba.
Oczywiscie jak sie zakochalem bylem w stanie zrobic wszystko. Jestem pewny że 90 % chlopakow takich cudów dla swojej milosci nie robilo. Starałem sie jej imponować… Na tamten moment myśle że mi się udawało. Jednak z każdą chwilą jej milosc zaczela sie hmm… sie stabilizowac a z czasem ulatniać. Więc starałem sie bardziej i przechodzilem juz sam siebie. Oczywiscie kosztem nerwów i swojego zdrowia. Z czasem przestala to doceniac a milosc sie ulatniała stopniowo.Pojawiły sie klotnie i jej strzelanie fochów. A ja głupi frajer przepraszalem za byle co… ?! ( skutek wiadomy )
Doszlismy do etapu kiedy zamieszkalismy razem. Pierwszy miesiac wszystko fajnie , choc kłotnie to norma. Potem widzialem ze jej szacunek do mnie spada z kazdym dniem. Krzywe spojrzenia , wyraz pogardy. Jej nowa renomowana szkola prywatna czyt. nowe otoczenie doprowadzily ze nasz zwiazek chylil sie ku upadkowi. Aż się stało. Rozstalismy sie raz, potem krótki powrót i ship zatonął.
Morał mój własny? Mam zajebiscie duzo mieszanych emocji w sobie. jestem zly na siebie i na nią. mysle sobie jak moglem sie tak zakochac…skoro na poczatku byla ci obojetna !!? A najgorsza to ta duma meska… jak mogla cie zostawic? skoro tak bardzo ty ją pokochales… tyle „kwiatów” „czekoladek”… czyt . tyle frajerstwa z mojej strony…Najgorsze było to że tak bardzo ją idealizowałem. Typu KOCHANA SŁODKA wow!! cudowna na każdym kroku… po prostu bóstwo które można czcić. Pisząc to nie myślcie że uwolniłem się z tego ciężaru… Minelo moze 3 miesiace i jest tak pół na pół. Wracają wspomnienia dzień w dzień. Ale czas leczy rany bo czuje to po sobie… choć nie wiem jak by sie skonczylo gdybyśmy sie znow spotkali… Czy cala moja lekcja podrywu frajerstwa nie runeła by przez jeden jej usmiech lub spojrzenie niczym maly zamek z piasku na brzegu… KARTY OTWARTE… i tego sie boję 🙂
Pozdrawiam
ps. Pisałem ogólnikowo nie wdrabniając sie w szczegóły jaka z niej ksiezniczka byla … typu klótnie o otwieranie jej drzwi w samochodzie !? nie przepuszczanie w drzwiach itp … Więc wtedy latałem jak zapchlony kot przy szorstkim murze 🙂
Podobną historię przeżyłem na własnej skórze. Również frajerzyłem podobnie jak Ty… kwiaty, czekoladki, zawsze na każde skinienie i na każde zawołanie, zawsze miły i pomocny. Po zamieszkaniu razem zaczęły się jazdy. Brak szacunku w jej zachowaniu i słowach do mnie. Dochodziło do tego, że przepraszałem i usprawiedliwiałem kłótnie, które wynikały z jej winy. Totalne frajerstwo i dawanie dupy. W końcu się opamiętałem i zostawiłem to wszystko w cholerę. Wyprowadziłem się, urwałem kontakt kompletnie, odciąłem się od tej żałości… i teraz czuję się jak nowy człowiek. Szczęśliwy i z pieprzonym horyzontem marzeń i celów przede mną. Życie jest za piękne żeby je marnować.
Opisałem tę historie w marcu a związek zakończył się w grudniu. Po 8 miesiącach braku kontaktu otrzymałem od tej panny sms. oto on ” Twoj glos boze , tyle czasu..Przepraszam. Tylko sie obudzilam i Nie moglam sie teraz powstrzymac zeby z pamieci nie wybrac Twojego numeru telefonu…choc dygotalam bajac sie ze zmieniles numer . Ostatnio czesto o Tobie myslalam i pewnie dlatego Sniles mi sie dzisiaj cala noc.. prosze Nie badz na mnie zly teraz , nie moglam sie nie odezwac i ciagle powstrzymywac” Marso co ty na to ? 😉
Księżniczki w d..e kopane. Byłem z taka 2 lata prawie, egoistka jakich mało tylko ona w życiu same problemy miała wszystkim innym było lekko. Też jej nadskakiwałem drogie prezenty i spełnianie zachcianek. Potrafiłem sie jej też postawić wtedy foch ale bywało że sie na chwilę zmieniała. Zostawiła mnie niedawno wysłałem sms żeby to naprawić nie odezwała sie i coraz mniej żałuje że tak się stało bo pewnie dalej bym miał piekło nigdy nie myślałem że anielskie spojrzenie może kryć taka bestie w środku. Całe moje wyborażenie o podejściu do kobiet runęło w gruzach.