Author: redbull
Witam.
Tematem dzisiejszej lekcji jest ?Pchanie się w związek?. Czy ktoś o tym słyszał? Może pan, albo pani? Tak? To fajnie, chociaż część sali nie będzie ociemniała. Zaczynamy, bo czasu mamy malo.
Na świecie żyje miliony ludzi. Wiele z nich jest już w związkach, ale naprawdę spora część szuka swojego partnera. W geście desperacji szukają na siłę, bo nie mogą już być sami. Wpadają w taki stan, że wystarczy skinienie palcem jakiejś ładnej niani i facet pada jej do stóp. Analogicznie z kobietami. Taki pan, który ujrzał niby swoją wybrankę zakłada sobie klapki na oczy i nie widzi nic po bokach, nic poza nią. I tak po kilku ? kilkunastu dniach łączą się w parę lub jak kto woli w związek. Chodzą na imprezy, poznają swoich znajomych, wrzucają zdjęcia na NK. Wszystko aż wrze między nimi. Mija tak parę miesięcy i przestaje być już tak różowo. Facet jak facet, myśli sobie że jest dobrze, że daje jej wszystko czego chce, że to jest ta jedyna, albo przynajmniej ta, z która chce spędzić połowę swojego życia. A kobitka zaczyna wyrażać swoje niezadowolenie w postaci za małej ilości spędzanego z nia czasu, niepunktualności partnera itd. Zaczynają się schody. Wachlarz problemów został rozwinięty. Zamiast pomyśleć racjonalnie, mężczyzna z przykładu zaczyna bardziej się pchać i starać. Z krótko trwającym rezultatem. Tak się dzieje założymy jeszcze miesiąc. Zbliżają się wakacje i ktoś z naszej pary musi wyjechać. Robi to kobieta. Żegnają się z nadzieją że zobaczą się po wakacjach. Facet na nią czeka, wyrzeka się wielu okazji zapoznania się z innymi kobietami, bo ubzdurał sobie, że jak nie poczeka to straci największą miłość swojego życia. I tak przez całe wakacje ? wyrzeczenia, przemyślenia, czekanie? Kończy się ten okres, kobieta nie przyjeżdża. Oznajmia facetowi ze nie może z nim być, bo ktoś tam na wakacjach bardzo jej pomagał i dodawał siły. I że to by i tak nie wyszło. Pomijając już reakcje faceta na tą wiadomość pewnego dnia nadchodzi czas na podsumowanie sytuacji. Siada sobie delikwent, opiera twarz o dłonie i się zastanawia.
?Kochałem muzykę, uwielbiałem grafikę, tyle imprez mi przepadło, tyle pięknych kobiet mi się płaszczyło przede mną. A ja głupi to wszystko odsunąłem. Nie dałem sobie ani jej czasu aby potwierdziła się wiarygodność związku. Wszystko wsadziłem do butelki ? moje i jej uczucia i zakręciłem mocno korek. Nie dałem sobie szansy racjonalnego przemyślenia, bo teraz wyszło na jaw ze ona jest głupia i przecież brzydka. A ja się pchałem na siłę, starałem się jak ten wół na polu. Mało brakowało a odsunąłbym swoje pasje na jej rzecz, a przecież to nie o to chodzi. To było do przewidzenia, bo nie pasowaliśmy do siebie.?
Na tym kończę pierwszy przykład. Jakieś wnioski? Wydaję mi się, że to mówi samo za siebie. Wiadomo dlaczego nie warto jest się pchać na siłę, nawet jak widzimy dzielące nas różnice? Tracimy czas i siłę dla kogoś, z kim i tak przecież nie wyjdzie. Wiemy to, ale próbujemy. Podobnie jest z kobietami. Zauroczy się facetem, myśli że do końca będzie jej z nim dobrze. Nie widzi poza nim świata. I gdy pojawia się rutyna zaczyna się gra. Wszystkie jej testy facet oblewa z kretesem, a ona daje mu wciąż szanse. Milion testów z których facet zdaje tylko parę. Mężczyzna pewnie od dawna ma już wyjebkę, gdy ona wciąż się stara i kreuje sobie kolejne mity. Poddaje się wielu iluzjom. Jest ślepa jak koń w kopalni węgla. Po drodze odrzuca kogoś, kto był jej w stanie dać tyle ile jej potrzeba i wygrałby wszystkie jej gierki. Wiadomo już że wszystko skończy się za późno. Jej pchanie się w serce faceta jest jak przesuwanie muru dupą. Tracimy czas i zdzieramy sobie dupsko. Potem jeszcze mamy traumę, że tak się staraliśmy i po latach plujemy sobie w brodę.
Podsumowując chciałbym jeszcze napisać, że to, co naprawdę nie ma być tym co nam się zdaję nigdy nie będzie. Jeśli przestajemy być sobą w związku, bo nie ma innego wyjścia na przetrwanie ? nie ma najmniejszego sensu bo i tak znikniemy.
Dziękuję za uwagę.