Wtorkowy wieczór, godzina 20:10. Podjeżdża mój autobus (jestem tak leniwy że z pod sklepu do domu autobusem jeżdżę, 1 przystanek). Przez okno jeszcze widzę dziewczynę, tak HB6, stwierdziłem że obok niej usiądę i pogadam, ot tak. Spojrzałem na nią, ona na mnie, delikatny uśmiech. Wsiadam i odliczam, raaaz, dwaaaaaaaaaaaa… o kurde, dlaczego jej nie zauważyłem, dwa rzędy wcześniej siedzi HB8.5. Usiadłem przy niej bez zastanowienia. Sekundę później spojrzałem na nią, ona się odwróciła w moją stronę, uśmiechnąłem się, odwróciłem głowę i zapytałem:
„Sądzisz że nie potrafimy kupować prezentów? I dlaczego nie lubimy chodzić na zakupy…?” Ona zdziwiła się, odwróciła głowę w moją stronę i po chwili powiedziała:
„Mów za siebie, ja tam lubię robić zakupy…”
Ja: „Chodziło mi raczej o mężczyzn…”
HB: „O taaaak… zdecydowanie nie nadajecie się do wybierania prezentów… Jesteście za mało wrażliwi blablabla…”
W tym czasie modliłem się o czerwone światło na skrzyżowani, żeby mieć więcej czasu… Zobaczyłem czerwoną poświatę na szybie, jest udało się, chwila więcej. Nagle zielone… autobus nawet nie zwolnił, no tak, teraz to światła są „inteligentne”… Na całą akcję miałem z 2min od wejścia do autobusu…
Ja: „Trochę racji masz, nie potrafię wybierać prezentów, nienawidzę jak SAM muszę chodzić po mieście i wymyślać co by mogło być fajnym prezentem…” (powiedziałem że ma trochę racji z myślą że zapyta „jak to trochę? mam całkowitą blabla” a ja myślałem o tych uczuciach jakie wymieniła, że dlatego się nie nadajemy..)
HB: „No to pewnie nieźle Cię święta wykończyły”
Ja: „Aaaa tam święta, one już były… dopiero się wykończę ”
HB: „A co, w zajączka wielkanocnego się będziesz bawił?” <-- WTF? xD
Ja: "Hahahaha.. nie nie xD Wy za to chyba lubić zakupy? Hym?"
HB: "Co za pytanie.. oczywiście że tak... uwielbiam chodzić po sklepach..."
Ja: "Nie wiem co wy w tym widzicie... "
HB: "Ja nie wiem co wy widzicie w tej piłce nożnej..."
Ja: "My? Ja też nie wiem co oni w tym widzą, ja nie przepadam... Wy tylko byście uogólniały..."
Ona się trochę zamieszała, nie oczekiwała chyba takiej odpowiedzi i nie miała co odpowiedzieć no moje "Wy tylko byście uogólniały..." bo właśnie to zrobiła... zmieniła temat...
HB: "Daleko stąd mieszkasz" <-- IOI?
Ja: "Nie, nie.. Na następnym przystanku wysiadam"
HB: "Ooo... to nie daleko masz do sklepu (centrum handlowego)... Możesz się oswajać ze sklepami, może polubisz zakupy ... To co Cię tak wykończy?"
Ja: "Haha... chyba nie... Koleżanka..."
HB: "Koleżanka?"
Ja: "Koleżanka... Ona mnie wykończy"
HB: "Yhymmmm... (szeroko się uśmiechnęła) A co ma wspólnego koleżanka i prezenty?" (znowu uśmiech, jak by coś sugerował... Tylko jedno im w głowie )
Ja: "Hy... Ma urodziny..."
HB: "AAAA..." chciała coś jeszcze powiedzieć ale jej przerwałem. Rozważałem jeszcze opcję kontynuowania rozmowy i wysiąść na następnym ale nie wiedziałem czy będę wyglądał na bardziej needy czy spontanicznego, bo spojrzałem się na przystanek.
Ja: "O! Mój przystanek, lecę. Pa!"
HB: "A, ok. Pa"
Lekko się zdezorientowałem bo nie pomyślałem o żadnym domknięciu... Wstaję dość dynamicznie i wpadam przypadkowo na dziewczynę którą najpierw zauważyłem... Odruchowo złapałem ją za ramiona i pocałowałem (ale odruchowo złapałem, nie pocałowałem... tak tylko "musnąłem ja w usta", spytałem "Żyjesz?" z uśmiechem, spanikowany lekko przepuściłem ją i poszedłem... <--- co kur.a? jak to... Tego sam wam nie powiem, to był chyba ten stresik... Starałem się udawać że wszystko jest ok...
Wysiadam z autobusu zły że nie mam jej numeru... A co tam, krok za drzwiami odwracam się i chcę wracać po numer aleee... buuumm... drzwi się zamknęły, lekko sie od nich odbiłem, uderzyłem głową... Nacisnąłem przycisk żeby się otworzyły i wszedłem (chyba lepiej tak niż miał bym odejść ze spuszczona głową... ze wstydem?) HB się śmieje i patry na mnie kiwając lekko ręką na przywitanie...
Siadam koło niej. Ona nadal się śmieje...
Ja: "Nie grzecznie jest tak się śmiać..."
HB: "Przeprasza.. Jejku, nic się nie stało?" już tak poważniej, tak dziwnie, nie wiem jak to opisać ale wyglądało na szczere.
Ja: "Mi raczej nie, ale nie wiem co z szybą"
Ona położyła rękę na mojej głowie i przetarła palcem czoło, pewnie miałem brudne od autobusu.
HB: "To nie był Twój przystanek?" cały czas miała rękę na mojej głowie ale już nie wycierała mi czoła...
Zdjąłem jaj rękę:
Ja: "Był, ale wciąż nie wiem jak prezent wybrać."
HB: "No będziesz musiał się pomęczyć "
Ja: "Ale Ty lubisz zakupy..."
HB: "Yhym.. "
Dałem jej telefon z włączoną już opcją "dodaj nowy numer" bo na tapecie miałem zdjęcie moje i mojej koleżanki, tej która będzie miała urodziny..."
Ja: "Pomożesz mi wybrać prezent..."
Ona się uśmiechnęła i wpisała numer. Nie znałem jej imienia i nawet nie pytałem. Oddała mi telefon ale już z zamkniętą książką tel.
HB: "Ładna..."
Skomentowała koleżankę z tapety oddając mi telefon...
Jako że mój przystanek się zbliżał wstałem i podszedłem do drzwi... Odwróciłem się przy drzwiach i wysiadając powiedziałem pa... Kontem oka widziałem że się patrzyła na mnie przez okno.
W telefonie wpisała się jako " M. ".
Ładnie, łądnie, przypomina mi akcje z babskich romantycznych filmów, ale ważne, że ten numer masz, powodzenia
Tak się powinno dążyć do celu 😉 . Czekając na dalsze informacje z przebiegu tej znajomosci. Powodzonka ! ;).
xD spoko pozdroo niech ci sie z nią uda 😛