Zmiany, a bycie sobą

Witam was.
Przyjrzałem się całej tej dyskusji
www.jakpoderwac.com/jak-byc-atrakcyjnym-facetem-osobowosc-ktora-przyciaga-kobiety
i zauważyłem że wielu z was poprostu szuka sobie wymówek ! ! ! !

Każdy wie że człowiek tak na prawdę uczy sie przez całe swoje życie,
rozwija swoje umiejętności ….. itd. Nikt nie wziął jednak pod uwagę
że tak jak ćwiczymy różne czynności (gra na gitarze, obsługa
programów, jazda rowerem czy samochodem) w celu samodoskonalenia, to w
identyczny sposób należy pracować nad swoim umysłem i charakterem.
Należy tylko zauważyć w sobie taką potrzebę, zrozumieć i przemyśleć
sposoby działania.
Słowa które słyszę że najlepiej być sobą, całe życie mieć maskę,
udawać kogoś kim się nie jest to po dłuższej analizie i wgłębieniu
się w temat można traktować jako zwykłe wymówki (żenujące wymówki),
które po prostu pokazują nasze lenistwo. I dokładnie tak jest. Nikt
nikomu nie każe być kim innym. Zauważmy jednak dlaczego niektóre osoby
się zmieniają i zakładają te „maski”. Odpowiedź jest prosta: jeśli
jestem osobą cichą i nietowarzyską i nagle przez chwile stajemy się
odważni (udajemy) i nie mówię tu o cwaniakowaniu zauważamy że nasze
relacje z kobietami znacznie się poprawiają, ludzie zaczynają nas
dostrzegać. Ponieważ kobiety często preferują takich mężczyzn. W tym
miejscu wychodzi lenistwo o którym wspomniałem wcześniej.

Taka postawa nas męczy i (z wygodnictwa) wracamy do stanu pierwotnego. A teraz pytanie:

Czy tak na prawdę mam wtedy maskę? czy wtedy nie jestem sobą?

BZDURA zawsze jestem sobą bo przecież nie kim innym (jak nie wierzysz to stań
przed lustrem). Teraz trzeba zauważyć że taka postawa jest dla mnie
atrakcyjniejsza i daje więcej korzyści. Teraz pytanie dla was: jeżeli w
życiu np. na lekcji matmy widzisz że kolega ma lepszy kalkulator(więcej
funkcji) przez co szybciej liczy to czy nie lepiej będzie dla mnie gdy
również skorzystam z takiego udogodnienia? albo jeśli w projektowaniu
stron www zamiast zwykłego html to nauczę się języków css php java ….. itd. co znacznie ułatwi mi pracę i zwiększy możliwości to czy nie będzie to dla nas korzystniejsze?

W życiu przecież uczymy się non stop nowych rzeczy, pracujemy nad sobą, rozwijamy swoją kreatywność ale czy przez to nie jesteśmy sobą ??? NIE dalej jestem człowiekiem którym byłem. Dokładnie w taki sam sposób można a nawet należy pracować nad swoim charakterem i cechami osobowości. Oczywiście nikt nie mówił że to będzie proste gdyż potrzeba dużo samozaparcia, silnej woli i samodyscypliny. Wiele osób tego nie wytrzymuje i wraca do pierwotnej postawy (tych właśnie nazywam leniwcami) i nie obrażając nikogo to takie właśnie podejście ma wiele osób. Jest jeszcze gorsze grupa czyli osoby, które nigdy nie próbują się zmienić a tylko komentują i mówiąc: „ja chcę być sobą”, „niech mnie zaakceptują takim jakim jestem”, „ja się nie zmienię”. Wtedy się pytam: To dlaczego się nie zatrzymałeś w rozwoju skoro nie chcesz się zmieniać, przecież zmieniamy się całe życie (nasz charakter, przekonania czy preferencje np. muzyka też). Uczymy się mówić, chodzić, pływać, jeździć na rowerze, obsługiwać komputery. W związku z tym dlaczego nie mamy pracować nad charakterem skoro może nam to pomóc.

W nasze życie wpisane są ciągłe zmiany! Pierwszy krok mamy już za sobą wchodząc na tę stronę. A tak apropos to po co czytacie te wszystkie artykuły np. dotyczące postaw, sposobów rozmowy z kobietami? Przecież to niesie za sobą zmiany! A z drugiej strony stosując te porady często komentujecie, że działają na innego człowieka,a was to nie przeistacza, DALEJ JESTEŚCIE SOBĄ! W związku z tym wniosek jest jeden bierzemy się za siebie i do roboty!!! Pracujmy nad sobą! Ps. Troszkę się rozpisałem i mam prośbę do Marso żeby okiem specjalisty i psychologa skomentował moją wypowiedź. Może przykładów nie podałem zbyt dobrych (z kalkulatorem) bardziej na miejscu był by sport i poprawa atrakcyjności fizycznej ale najważniejsza jest ideologia.

Pozdrawiam

You can leave a response, or trackback from your own site.

5 komentarzy to “Zmiany, a bycie sobą”

  1. Alex pisze:

    To jest kwestia odbierania im iluzji. Chyba każdy przez to przechodził. Nagle ktoś radzi im, żeby nie mówili tego co naprawdę czują, żeby poniekąd kłamali. Najpierw sami czują się oszukani, otwierają im się oczy na dawne sytuacje, o których okazuje się, że ktoś ich kiedyś okłamał i teraz to widzą, potem wzrasta w nich podejrzliwość wobec swojego otoczenia, na końcu zauważają, że z „maską” naprawdę jest łatwiej i dlaczego wszyscy tak nie robią. A jeśli robią? Kto jest teraz prawdziwy? Komu można zaufać? A jednocześnie jest łatwiej, ba! można wykiwać łatwo innych. I tak od dziecka. Przedszkolakom zabiera się świętego Mikołaja, dziewczynkom księcia z bajki, chłopcom zabawy w wojnę. Nie przeczę, że zmiany i tak nastąpią, jedyna sprawa to nadanie im tempa przez pracę nad sobą, autorozwój. Znajomy po pięciu latach będzie kimś innym. Zabieranie bajek nie jest miłe. O przyjaciołach na drugim końcu świata po dwudziestu latach. Że się nie zmienią wasze stosunki. Że zawsze sobie pomożecie. Że na świecie nikt nie zostanie wam bliski, ale wiesz, że jest tam ktoś, kto będzie się dla ciebie starał. Ale po co mam mnożyć przykłady. Nie raz, nie dwa ktoś się jeszcze przejedzie na rzeczywistości i na tym, co nam się wpaja. Hah! Prawie można nadać temu sens 😉 Na którym etapie ty jesteś, Blizar? W co jeszcze wierzysz?

  2. Blizar pisze:

    Witaj Alex, przeczytałem twój komentarz co najmniej 2 razy bo nie do końca był dla mnie czytelny ale mam nadzieje że zrozumiałem co miałeś na myśli. Teraz spróbuję odpowiedzieć. w pewnej części poruszyłeś temat okłamywania i oszukiwania. Ja postawię się po stronie kłamiącego (chodzi mi o jego myślenie a nie że popieram) a przy okazji nawiążę do mojego artykułu. Przyznam że nie wszystko ująłem w tym co napisałem a chodzi mi tu o kwestie kiedy zmiany są kłamstwem a kiedy nie. Bardzo często ludzie wykorzystują swoje postawy zmodyfikowane w odpowiedni sposób aby osiągnąć swój cel niejednokrotnie nawet kosztem innych. Można w tym nawet uwzględnić techniki NLP przy których pomocy w jakiejś sytuacji ktoś chce zaciągnąć dziewczynę do łóżka. Również udawanie kogoś kim się nie jest czy to pod kontem: ale mam kasy, jestem super mądry, czy mam super znajomości a szwagier mojego kumpla jest właścicielem tego baru… Takich rzeczy nie pochwalam. Ale spójrz na to z drugiej strony. Jeżeli wiem że jestem bałaganiarzem a spotykam się z dziewczyną która lubi porządek to nie widzę w tym nic złego że jej powie że „ja też staram się nie bałaganić” pod warunkiem że widzę w sobie taką potrzebę zmiany, stawiam sobie taki cel i do tego dążę. w takim przypadku jest to czysta praca nad sobą i uważam że jest to raczej pozytywne. Natomiast postawa: jestem bałaganiarzem, nie ukrywam tego i albo mnie zaakceptujesz(i pewnie za mnie posprzątasz) albo spadaj bo taki jestem i się nie zmienię?!?!?!.hmmm… Uważam to za dno z domieszką mułu a nie „jaki to super gość bo jest stały w przekonaniach” i raczej jest to nie najlepiej rokująca postawa powiązana z lenistwem. Oczywiście że być jak chorągiewka na wietrze czyli przytakiwać wszystkim „bo ja też tak myślę” nie jest dobre. Jednaj mieć własne zdanie a pracować nad swoją pozytywną postawą to dwie różne rzeczy, które się nie wykluczają a wręcz mogą iść w parze.

  3. Blizar pisze:

    Jeżeli chodzi o dzieci to okłamywanie ich że istnieje św mikołaj a potem brutalnie im to odbierać, czy to dobrze? hmmm….. nie wiem bo specjalistą nie jestem. Z drugiej strony odbieranie im bajkowych marzeń zanim jeszcze je dostaną??? Myślę że tu nie ma złotego środka ale wiem jedno; my już chyba dziećmi nie jesteśmy skoro dyskutujemy na takie tematy.

    Wracając do tematu Masek to jest prawdą że chodzi tu o złudzenia którymi bałamuci się w głowach innym ludziom. Potem dopiero są przemyślenia czy warto komukolwiek zaufać. Tacy ludzie jednak są i tego nie zmienimy. Wtedy trzeba być twardy i się nie dać.
    Teraz odpowiem „na jakim ja jestem etapie”: skończyłem studia, mam całkiem fajną pracę i niezłe życie towarzyskie, jednak nie była zawsze zbyt słodko. Pamiętam okres, kiedy sam wierzyłem osobom, którym nie powinienem i w rzeczy, które nie powinienem. Przejechałem się kilka razy (no cóż moja naiwność) potem zacząłem nikomu nie ufać, wszystkich sprawdzać, przybierać różne postawy do danej sytuacji i zmieniać się jak tylko przypasowało(maska). Ale nie o to chodzi bo na dłuższą metę przeradza się to w paranoję i nie daje pożytku(stąd się biorą psychozy). Wracając więc do zaufania to należy dawać ludziom szanse ale z dozą dystansu!
    Należy pamiętać: grunt to nie dać się zdominować przez otaczającą rzeczywistość i pamiętaj żeby zawsze ufać sobie a ludzi w swoim życiu i tak spotkamy różnych.
    Pamiętajmy jeszcze jedno: często jest nam łatwiej gdy zakładamy owe „Maski” ale czy długo jesteśmy w stanie z nimi wytrzymać? (przecież to nie „my”) w takiej wykreowanej nie prawdziwej postawie raczej nie! Jednak jeżeli się to uda i tacy będziemy dłużej to (przysłowie mówi: z jakim przystajesz takim się stajesz)z biegiem czasu przyjmiemy taką postawę za swoją i wtedy już to nie będzie „maską” ale tacy właśnie będziemy. W tym momencie jeżeli jako maski (czyli zmiany => oblicza=> zachowania => postawy) postawimy pozytywne cechy to po prostu staniemy się lepszymi ludźmi. To właśnie chciałem zawrzeć w artykule 😀

    Kurcze ale przemyślenia – sam jestem pod wrażeniem 🙂

  4. piotrek pisze:

    Blizar ja akurat doskonale rozumiem o co Ci chodzi:) jestem może na podobnym etapie życia, 3 lata po studiach,nawet niezła praca i bez częściowej „maski” się nie da,zmieniam się cały czas , to co 2 lata temu było dla mnie nierealne , teraz jest dla mnie dniem powszednim,świat się zmienia i ja też, w pracy maska na całego (zawsze pewny siebie, służbista , sztuczna empatia dla kontrahentów, nawet jak mnie coś gryzie, to staram się tego nie pokazywać, bo w pracy są znajome twarze nie przyjaciele, każdy by mnie pogrążył ratując własną skórę,ale nie widząc moich słabości i trafiając na stanowczość plus gwarantowany cięty komentarz ludzie wymiękają i czują respekt,a wcale aż taki mocny nie jestem) z kobietami podobnie, jeśli pokazuje się jako człowiek sukcesu,pewny siebie,który nie ma żadnych bolączek idzie z górki, a jeśli laski na początku się dowiadują,że jednak coś mnie martwi, to tracę w ich oczach, ale maski typu nie palę przy dziewczynie na której mi zależy,i mówię jej, że jestem tylko palaczem okazjonalnym,a tak naprawdę kopce jak smok, uważam że są ok,maski nie mają nas zmienić w 100 %, ale pomóc osiągnąć pewne cele i reakcje u innych, bez maski jestem tylko dla przyjaciół, bo ludzi którzy znają mnie od dziecka, nie zmylę tak szybko, zresztą przyjaciele są ze mną za to jaki jestem naprawdę a nie dlatego jak się maskuję, tak więc reasumując to ( co może lekko chaotycznie napisałem) maski można stosować ale w odpowiedniej chwili, kwestia wyczucia

  5. tricky pisze:

    Istotą życia jest zmienność. Czy to się komuś podoba czy nie. Cały czas się zmieniamy bez względu na chęci. Różnica polega na tym, że w pewnych aspektach zmieniamy się nieświadowmie, bo doświadczenia życiowe tak nas kształtują. Z drugiej strony zmian w sobie możemy dokonywać sami, świadomie. Czy jest to oszukiwanie? Ja bym tak tego nie ujął. Jeśli sami eliminujemy błędy w naszym postępowaniu i zmieniamy je tak, aby osiągać oczekiwane rezultaty i przy okazji sprawia nam to przyjemność, to powinniśmy się z tego cieszyć. Jeśli ktoś całe życie zazdrości innym czgokolwiek: pieniędzy, samochodu czy ładnej laski, a nie robi nic aby samemu to osiągnąć, to jest z góry przegrany. Podejście w stylu, bo ja taki jestem, może służyć jako wymówka, ale na dłuższą metę staje się to frustrujące. Reasumując, zmieniamy się i zmieniać się będziemy, ale pewne zmiany możemy wprowadzać świadomie. Kto to zrozumie, ten wygra.

Leave a Reply

Powered by WordPress | Designed by: Best SUV | Thanks to Toyota SUV, Ford SUV and Best Truck